fot. unsplash.com
Rząd federalny rozpoczyna kampanię mającą na celu poprawę bezpieczeństwa dostaw dla gospodarstw domowych. Ta inicjatywa ma w Szwajcarii długą tradycję.
Dziesięć lat temu, kiedy ówczesny dowódca armii André Blattmann powiedział w wywiadzie prasowym, że zgromadził w domu trzydzieści lub czterdzieści sześciopaków wody mineralnej, a także puszki i drewno do kominka, zasłużył na wiele drwin. Polityk SP, Fabian Molina, rzekł wówczas: „Czy człowiek z liści w puszce rzeczywiście przechowuje również czosnek przeciwko światowej dominacji wampirów?”
Dziś nawet Molina przyznałby zapewne, że jego wypowiedź mocno się zestarzała – po pandemii, silnych burzach w Szwajcarii, zażegnaniu właśnie zażegnanego niedoboru prądu i wojnie w Europie. To, co wydaje się nie do pomyślenia, może się zdarzyć w każdej chwili.
We wtorek, Federalny Urząd ds. Krajowego Zaopatrzenia Gospodarczego rozpoczął nową kampanię mającą na celu utrzymanie zapasów awaryjnych – „prostego i bardzo skutecznego środka w przypadku kryzysu” w celu zapewnienia „niezależności dostaw” na kilka dni. Mówi się, że jest to wkład, który każdy może wnieść, aby „przezwyciężyć trudne czasy”.
Pobudka wydaje się konieczna, ponieważ nawet w najbardziej przyjaznym ubezpieczeniom kraju na świecie gotowość do samowystarczalności w krótkim okresie najwyraźniej zmalała. Propagowane przez państwo zapasy awaryjne mają w Szwajcarii długą tradycję.
Dziecko zimnej wojny
Po doświadczeniach z niedoborem i wyrzeczeniem się w czasie dwóch wojen światowych, Rada Federalna wprowadziła obowiązkowe zapasy i wyznaczyła delegata do spraw ekonomicznego zaopatrzenia wojennego, rodzaj generalnego zaopatrzenia awaryjnego – gouverner, c’est prévoir! Wiosną 1950 r. rząd zwrócił się bezpośrednio do ludności: „Utworzenie centralnych magazynów obowiązkowych zostanie rozsądnie uzupełnione przez małe obowiązkowe składowanie w każdym gospodarstwie domowym”.
Nieco później wybuchła wojna koreańska. Ludność jednak „nie zrozumiała znaków czasu”, jak krytykowały władze. Ankiety wykazały, że ponad jedna trzecia nie zgromadziła żadnych zapasów lub już je ponownie wykorzystała. Nie powiodły się kolejne apele i próba wprowadzenia ustandaryzowanego pakietu awaryjnego zaopatrzenia w handlu detalicznym. Nieostrożność była tak wielka, że w rządzie federalnym zapanowało rozczarowanie: „Niewiele oczekujemy od nowych apeli”.
Zmieniło się to w 1956 roku wraz ze stłumieniem powstania węgierskiego przez Związek Radziecki. Strach przed atakiem komunistów wywołał panikę zakupową, która chwilowo sparaliżowała handel. To zadziałało. A rząd federalny regularnie uruchamiał teraz duże kampanie na rzecz stworzenia prywatnych zapasów awaryjnych. Odtąd uchodził za „uosobienie ojcowskiej roztropności”.
Podstawowy asortyment miał być tak prosty, jak to tylko możliwe, „aby ułatwić zadanie gospodyniom domowym”, jak mówiono. Znalazł się w nim między innymi ryż, cukier, tłuszcz, baterie, świece, zapałki i oczywiście: „Nie zapomnij o płynie!”. Oficjalna propaganda pojawiała się w formie plakatów i reklam, ulotek lub broszur, z rysunkami komiksowymi, jako wkład w radiu, w kinach, później także w telewizji, a nawet jako film animowany.
Do reklamy wykorzystano hasła takie jak „Niezależna od czasu – awaryjne zaopatrzenie” czy bardziej rytmicznie: „Mądra rada – awaryjne zaopatrzenie”. Rozdział w osławionej broszurze „Obrona cywilna”, którą rząd federalny rozesłał do wszystkich gospodarstw domowych w 1969 roku, również poświęcony był temu tematowi: „Nie czekajcie, aż sytuacja polityczna znów się zastanowi. Wtedy może być już za późno”. Później scenariusz stał się hitem eksportowym w Japonii, a także zapoznał miejscową ludność „z pojęciem zapasów awaryjnych, które wcześniej było im nieznane”, jak z radością zauważył magazyn „Zivilschutz”.
Jednak w zależności od sytuacji na świecie ludność szwajcarska z różnym stopniem dyscypliny stosowała się do oficjalnych wymogów. W 1978 roku przeprowadzono badanie, w którym stwierdzono, że chociaż 70 procent populacji wiedziało, że należy stworzyć zapasy awaryjne, tylko 10 procent faktycznie zrobiło to w całości. Nawet po zakończeniu zimnej wojny Rada Federalna odwoływała się do osobistej odpowiedzialności obywateli. Niebezpieczeństwa były teraz po prostu inne niż inwazja komunistów i wojna nuklearna między supermocarstwami.
Od tego czasu władze ostrzegają przed klęskami żywiołowymi lub przemysłowymi, terroryzmem lub przerwami w dostawach prądu jako przyczynami krótkoterminowej, niepewnej sytuacji w zakresie dostaw. W 1997 r. tytuł oficjalnej broszury brzmiał: „Zapasy gospodarstwa domowego – aby najgorszy przypadek nie stał się pułapką”. W 2010 roku ukazał się „Przewodnik po sytuacjach awaryjnych”, w którym znalazł się przepis na „gotowanie bez prądu”.
A teraz, na tle obecnych kryzysów, następuje nowa kampania rządu federalnego na temat zapasów awaryjnych.
Pomoc w zakupach dla zwierząt
Na stronie internetowej rządu federalnego znajdują się broszury, listy kontrolne i film instruktażowy. Tam, gdzie wcześniej propagowano sztywne ilości towarów na wypadek sytuacji awaryjnych, największą innowacją jest kalkulator. Dzięki niemu za pomocą kilku kliknięć można obliczyć podstawowe wyposażenie dla własnego gospodarstwa domowego: liczba dorosłych, dzieci i małych dzieci odgrywa kluczową rolę, podobnie jak okres, w którym gospodarstwo domowe ma być pod samodzielną opieką – od trzech dni do maksymalnie dwóch tygodni.
Zgodnie z duchem czasu, w zestawieniu uwzględniono również mięsożerne i wegetariańskie nawyki żywieniowe, a także takie kwestie, jak nietolerancja glutenu, laktozy lub orzechów. Właściciele zwierząt domowych są również wspierani w zakupach na wypadek nagłych wypadków.
Federalny Urząd ds. Krajowego Zaopatrzenia Gospodarczego chce uwrażliwić ludność na tę kwestię, zwłaszcza za pośrednictwem sieci społecznościowych, ponieważ informuje o tym na żądanie. W kampanii, której koszty wyniosły dotychczas 60 000 franków, wspiera ją handel detaliczny: „Jako ostatnie ogniwo w łańcuchu wartości, jest ogniwem łączącym towary i ludność. Jego funkcja jako centrum sprzedaży i dystrybucji ma kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa dostaw”.
Przypomina to jednak również ciągłość sięgającą czasów zimnej wojny. Oficjalna propaganda wcześnie rozbudziła pragnienia handlowe wśród dużych dystrybutorów, którzy naciskali na jak najszerszy asortyment i duże ilości dostaw awaryjnych. Mieli też nadzieję na dyscyplinę budżetową, jak to kiedyś wykazała żona radnego federalnego Gnägiego na łamach „Schweizer Illustrierte” – „Tak, od lat mam przepisany zapas awaryjny i odnawiam go co miesiąc lub podczas kampanii”.
Źródło: nzz.ch