W sobotę Rhein Energie Stadion w Kolonii aż parował od ogromu emocji. Ten jeden z pierwszych meczów Euro 2024 miał ogromne znaczenie. Szwajcaria i Węgry bowiem od początku miały świadomość, że walczą o drugą pozycję w grupie A. Choć zawodnicy obu zespołów wydawali się dobrze przygotowani do meczu otwarcia, to Szwajcarzy wyszli ze starcia zwycięsko.
Interwencja polskich sędziów
W pierwszej połowie Węgrzy poruszali się jak dziecko we mgle i grali defensywnie. Wykorzystali to Szwajcarzy. Już w 12 minucie Kwadwo Duah zdobył gola dla Helwetów. Czy na pewno? Przez kilka minut ważyły się losy tej bramki w związku z podejrzeniem o spalonego. Polscy sędziowie jednak wykluczyli to i uznali strzał Szwajcara. W 45 minucie dwubramkową przewagę Helwetom zapewnił Michael Aebischer. Wydawało się, że Szwajcarzy mieli zwycięstwo jak w banku.
Kontaktowa bramka Węgrów
Sytuacja zmieniła się w drugiej połowie, w której Węgrzy obudzili się na tyle, by strzelić kontaktową bramkę w 66 minucie (stało się to za sprawą Barnabasa Vargi). Jednak kadra węgierska nie była w stanie pójść za ciosem i nie mogła zagrozić szwajcarskiemu golkiperowi. W doliczonym czasie gry Szwajcarzy przypieczętowali swoje zwycięstwo bramką Breela Embolo, który wykorzystał kiepskie zagranie głową Orbana.
Ten mecz to istny rollercoaster dla kibiców Szwajcarii. Co przyniesie następny? Zobaczymy już 19 czerwca! Śledzisz z nami mistrzostwa Europy 2024.