fot. welt.de
Odległa górska wioska w Engadynie to raj dla ludzi, którzy chcą robić zakupy i tanio tankować. W niektóre dni ponad 3000 turystów szturmuje to miejsce. Poza zgiełkiem można również cieszyć się samotnością i ciszą gór.
„Pewnego dnia poszedłem sam do tego dziwnego Samnaun, do królestwa dla niego samego, do republiki dla niego samego”. Tymi słowami pisarz Hermann Hiltbrunner zwrócił się w 1928 roku do najbardziej wysuniętej na wschód doliny górskiej w Szwajcarii w przewodniku turystycznym. To, że w ogóle udało mu się tam dojechać, zawdzięczał pełnej przygód górskiej drodze, która została ukończona niedługo wcześniej – za astronomiczną sumę 1,8 miliona franków, czyli sześciokrotność rocznego budżetu na budowę dróg w całym ówczesnym kantonie Gryzonia.
96 lat po wizycie Hiltbrunnera nikt nie dociera do Samnaun sam. Pojazdy turystyczne przedzierają się przez jednopasmowe tunele wydrążone w skale z przeszłości, czasem trąbiąc i w obawie przed zderzeniem z nadjeżdżającymi pojazdami. Dopiero na posterunku celnym w Spiszu, gdzie serpentyny wpadają na mniej ryzykowną wiejską drogę z sąsiedniego Tyrolu, nadwyrężone nerwy uspokajają się. Od tej pory idzie prosto pod górę.
Dla wielu powód mimowolnego przypływu adrenaliny za kierownicą leży bezpośrednio na poboczu drogi: 40 sklepów i prawie o połowę mniej dystrybutorów benzyny znajduje się przy drogach dojazdowych. Benzyna i olej napędowy w cenach z dawnych czasów! Alkohol i papierosy na takich samych warunkach jak w sklepie wolnocłowym na lotnisku! Na samej górze, w wiosce Samnaun, znajdują się nawet wymarzone oferty luksusowych zegarków, biżuterii i perfum.
Źródło: infografika WELT.
W niektóre dni przez miasto przetacza się ponad 3000 łowców okazji. Wtedy „ten dziwny Samnaun” wygląda jakby statek wycieczkowy przypadkowo zacumował w Alpach Engadyńskich. Jest to prawdopodobnie jedyne miejsce w notorycznie drogiej Szwajcarii, do którego przyjeżdżają turyści, aby zaoszczędzić pieniądze.
Ale po zamknięciu upior dobiega końca. Pod wieczór Samnaun zamienia się z powrotem w górską wioskę liczącą 750 mieszkańców, położoną na końcu doliny na wysokości 1850 m n.p.m. Jeśli naprawdę tu zostaniesz, to znaczy, że dotarłeś do celu. Dalej można kontynuować tylko na rowerach lub pieszo, aż do świstaków i koziorożców, obok goryczki i szarotki. Zimą do dyspozycji gości są narty i rakiety śnieżne: transgraniczny teren narciarski Samnaun-Ischgl, Silvretta Arena, oferuje 239 kilometrów tras zjazdowych.
Szwajcaria przyznała Samnaunowi przywilej bezcłowy
Samnaun jest rzeczywiście „dziwny”, choć w zupełnie inny sposób, niż miał na myśli autor książki podróżniczej z przeszłości. W tamtym czasie wydawało mu się paradoksalne, że w zdominowanej przez reformowaną Szwajcarii, Samnaun, cała dolina powróciła do katolicyzmu, a kilkaset osób w retoryjsko-romańskiej Engadynie mówiło dialektem tyrolskim. Mieszkańcy Samnaun byli tak samo odważnymi patriotami, jak mieszkańcy Berna i Zurychu.
Centrum handlowe z widokiem na góry: wolnocłowe miasteczko Samnaun przyciąga wielu turystów.
Jednak natura spłatała im figla. Z jednej strony jęczmień i żyto dorastały do 1700 metrów, ponieważ południowe stoki są tu mocno nasłonecznione; Hodowla zwierząt gospodarskich była również w miarę opłacalna. Z drugiej strony, Samnaun było całkowicie odległe, połączone z Tyrolem jedynie ścieżkami i ścieżką zaprzężoną w woły. Trzeba było przez nią sprowadzać wiele rzeczy, nawet pastorów i nauczycieli.
Kiedy w połowie XIX wieku Szwajcaria zaczęła nakładać cła na towary, handel z Austrią został nagle zakończony i pojawiła się groźba exodusu z Samnaun. Zostało to powstrzymane w 1892 roku: W tym czasie Konfederacja Szwajcarska przyznała Samnaunowi przywilej bezcłowy. Od tego czasu towary sprzedawane tutaj są bezcłowe, a zatem tańsze niż gdzie indziej w Szwajcarii czy Unii Europejskiej.
Tańsze tankowanie: Stacje benzynowe są również celem wielu łowców okazji.
Potem nastąpił wielokrotny skok w nowoczesność: droga do Szwajcarii w 1912 r., elektryczność w 1932 r., pierwszy wyciąg orczykowy w 1954 r. i połączenie z ośrodkiem narciarskim w tyrolskim Ischgl w 1978 r. Napędzane przede wszystkim przez wszechobecne lokalne rodziny Zegg i Hangl, za stacjami benzynowymi i między sklepami zbudowano doskonałe hotele, w tym „Chasa Montana”, pierwszy pięciogwiazdkowy hotel daleko idący i szeroki. Dziś w łóżkach hotelowych przebywa nawet 1300 gości i tyle samo w apartamentach wakacyjnych.
Od Samnaun do samotności na łonie natury
Są to goście, którzy nie dają się nabrać na falangę stacji benzynowych i zgiełk rejsów w określonych godzinach. Goście, którzy każdego wieczoru doświadczają na nowo, jak odgłosy wywoływane przez człowieka nagle milkną, a na wietrze słychać tylko szum górskich potoków i koron drzew. I ci, którzy w ciągu dnia wyruszają do Val Maisas, Val Chamins czy Val Musauna, gdzie już po kilku minutach spaceru są sami.
Pisarz Hermann Hiltbrunner zakończył swój dziennik podróży przysięgą, że „będzie strzegł naszego odkrycia jak tajemnicy, aby żaden lis o bystrych uszach nie wpadł na pomysł importu przemysłu turystycznego do tej nieziemskiej, błogiej doliny pokoju”. Jednak pokolenie później Lisy były już od dawna aktywne. Ale na samym końcu doliny zachowali „błogi spokój”.
Burmistrz Daniel Högger myśli nawet o większej ciszy i spokoju: „Wieś wolna od samochodów, jak podczas obchodów święta narodowego 1 sierpnia?”. Przez chwilę jego spojrzenie zdradza, jak bardzo podoba mu się ta wizja. Wtedy rzeczywistość znów go dogania. Przed kolejnymi wyborami interesują go ważniejsze kwestie, takie jak utrzymanie szkoły, basenu i opieki medycznej. Mówi więc tylko: „To prawdopodobnie nie do końca zadziała”.
Źródło: welt.de
Zobacz także
Nowe pieniądze dla Szwajcarii. SNB ogłosiło nową serię banknotów!
Wkrótce w Szwajcarii zostanie otwarta najbardziej stroma kolejka linowa na świecie