fot. plattformj.ch
Wiatr o prędkości ponad 200 kilometrów na godzinę, ulewne deszcze i metrowe powodzie – huragan Milton pozostawił obraz zniszczeń w amerykańskim stanie Floryda. Jednak co by się stało, gdyby taki sztorm przetoczył się przez Szwajcarię? I czy takie zdarzenie jest praktycznie „ostateczne” dla łowcy burz?
Huragany, takie jak Vivian w 1990 roku czy Lothar w 1999 roku są dowodem na to, że silne wiatry nie tylko mogą być groźne, ale również powodować wielkie szkody. Jednak tak silne wiatry nie są porównywalne z huraganem szalejącym obecnie na Florydzie.
„To są inne wymiary” – powiedział meteorolog Michael Eichmann z MeteoNews w rozmowie z Platformą J.
Przyprowadza też na pole kilka figurek. W Sankt Petersburgu, gdzie huragan Milton uderzył w ląd w czwartek wczesnym rankiem, mówiło się o porywach osiągających nawet 170 kilometrów na godzinę. Dla porównania, najwyższa dotychczasowa wartość w stacji pomiarowej Berno/Zollikofen wynosi 134 km/h i miała miejsce w 1999 roku podczas huraganu Lothar.
Meteorolog Michael Eichmann regularnie ma do czynienia z nadzwyczajnymi zjawiskami pogodowymi.
W odsłoniętych miejscach w górach wartości te są często nawet wyższe. Na przykład na Jungfraujoch, wartość szczytowa wynosi 267 kilometrów na godzinę i została zmierzona 6 stycznia 1998 r.
„Na nizinach prędkość powyżej 100 kilometrów na godzinę jest jednak niezwykle silna, ale wciąż znacznie mniejsza niż 150 lub 170 km/h, które zostały częściowo zarejestrowane podczas trasy Milton na zachodnim wybrzeżu Florydy” – powiedział Eichmann – „Są to więc ekstremalne ilości, ale nie rekordowe wartości dla burz tropikalnych. Niemniej jednak eksperci mówią o zdarzeniu 1 na 1000 lat w przypadku Petersburga” – dodał.
Jednak huragan w stanie USA przyniósł nie tylko duże prędkości wiatru, ale przede wszystkim niezwykle dużą ilość opadów. W Sankt Petersburgu, w ciągu dwunastu godzin zanotowano 400 milimetrów deszczu, z czego 130 milimetrów w ciągu zaledwie jednej godziny. Dla porównania, rekord godzinny w Szwajcarii wynosi 91,2 milimetra i został zmierzony w Locarno (28 sierpnia 1997 roku). Są to więc ekstremalne ilości, ale nie rekordowe wartości dla burz tropikalnych. Niemniej jednak eksperci mówią o zdarzeniu 1 na 1000 lat w przypadku Petersburga.
Huragan Lothar spowodował poważne szkody 25 lat temu...
…a także infrastrukturę w całej Szwajcarii.
„Nie jest możliwe bezpośrednie uderzenie huraganu” – powiedział Dominic Blaser, najbardziej znany szwajcarski łowca burz.
Liczby imponująco pokazują niszczycielską siłę, jaką taki huragan może mieć i miał również na Florydzie (wszystkie informacje o huraganie można znaleźć tutaj).
„Po prostu brakuje nam połączenia z taką siłą wiatru” – dodał Blaser.
W Szwajcarii nie bardzo można sobie wyobrazić takie prędkości wiatru.
Oprócz silnych wiatrów, z nieba spada wyjątkowo duża ilość opadów.
Blaser śledził rozwój „Miltona” w ostatnich dniach i doszedł do wniosku, że po takim wydarzeniu w Szwajcarii leżałoby całkiem sporo gruzu.
„W USA zawsze wspomina się o lekkiej konstrukcji, gdy dochodzi do tak poważnych zniszczeń. Ale przy takich siłach również tutaj, w Szwajcarii, byłoby dużo wirowania” – zaznaczył.
Zgodził się z nim również ekspert Eichmann. Ale nawet jeśli w ostatnich latach gwałtowne burze zdarzały się coraz częściej w Europie i Szwajcarii, wszystko jest jasne, jeśli chodzi o możliwe tornada lub huragany w tym kraju.
„Ponieważ Szwajcaria jest krajem śródlądowym, nie jest to w ogóle możliwe ze względu na jej położenie geograficzne. Można więc wykluczyć bezpośrednie uderzenie huraganu” – mówił.
Jednak wiatry, które przetoczyły się nad Szwajcarią zaledwie zeszłej nocy – były pochodną byłego huraganu Kirk – z pewnością mogą wystąpić. „Nie zdarza się jednak zbyt często, aby burza tropikalna dotarła do Europy. A jeśli tak się stanie, zawsze traci siły na swojej drodze. Najbardziej prawdopodobne jest uderzenie w Azory lub, w niezwykle rzadkich przypadkach, w Półwysep Iberyjski”.
W tym kontekście, łowca burz Blaser również komentuje: „To był z pewnością intensywny niż, bez dwóch zdań. Jednak w niektórych mediach przedstawiano to tak, jakby Europę miał uderzyć huragan podobny do tego na Florydzie – to przesada!”.
Były huragan „Kirk" spowodował zniszczenia, zwłaszcza we Francji.
W przeciwieństwie do występowania huraganów, tornada można zaobserwować w Europie, a także w Szwajcarii – zwłaszcza we Francji i niektórych miejscach w Niemczech.
„Od czasu do czasu zdarzają się tornada – najbardziej znane są trąby wodne, takie jak te, które widziano w tym roku na Jeziorze Genewskim” – mówił Eichmann.
To także owe trąby wodne urzekają również łowcę burz Blasera, który był przede wszystkim zainteresowany fotografowaniem specjalnych zdarzeń pogodowych. „Zawsze są naprawdę świetne ujęcia. Ale w tym roku pogoda po prostu nie dopisała i praktycznie jej nie było” – zauważa.
Trąby wodne są pięknym obiektem fotograficznym i występują również w Szwajcarii.
W tym celu wykorzystuje obecnie warunki pogodowe do uchwycenia zorzy polarnej, którą można zobaczyć aż do Rzymu.
„Tutaj, w Szwajcarii, pogoda jest prawdopodobnie zbyt zła, dlatego obecnie ciągnie mnie do ładnej pogody, aby mieć idealne warunki” – dodał.
To właśnie te zjawiska pogodowe, które są łatwe do sfotografowania, fascynują Sturmjägera Blasera. A burze to tylko część tego wszystkiego w najszerszym tego słowa znaczeniu: „Ale oczywiście mnie to też interesuje – zwłaszcza w obliczu tak ekstremalnych zdarzeń, jak to obecne na Florydzie”.
Ale każdy, kto myśli, że Blaser skacze z radości na widok Florydy, że wzbudza to w nim entuzjazm i że wolałby być bezpośrednio na miejscu, jest w wielkim błędzie. „Życie wielu milionów ludzi jest w niebezpieczeństwie – moje hobby zdecydowanie schodzi na dalszy plan” – mówi.
Tak gwałtowny huragan nie wzbudza entuzjazmu u Dominica Blasera.
„Prawdopodobnie siedziałbyś w bunkrze i widział, jak mocno pada deszcz, ponieważ na zewnątrz zagraża życiu” – mówi. Dlatego nie może zrozumieć ludzi o podobnych poglądach, którzy wyruszają w burzę i próbują robić zdjęcia. „Każdy, kto wychodzi i kręci filmy, jest po prostu zmęczony życiem. Moim zdaniem, jako łowca burz, pełnisz także pewną funkcję wzorca do naśladowania” – powiedział wyraźnie.
Ekspert ds. pogody Michael Eichmann widzi to dokładnie w ten sam sposób: „Każdy, kto wychodzi na zewnątrz, naraża się na niebezpieczeństwo i zachowuje się wyjątkowo niedbale” – mówi. Zdaje sobie sprawę, że nie wszyscy ludzie mogą zostawić swoje rzeczy i uciec. „Trasa huraganu została jednak dość dokładnie przewidziana cztery dni temu – faktyczne miejsce zejścia na ląd znajdowało się zaledwie 20 kilometrów od pierwszych obliczeń, co jest równoznaczne z meteorologicznym wyczynem. Huragan nie był więc zaskoczeniem” – dodaje Eichmann.
Przy takich obrazach szybko staje się jasne, dlaczego zagraża to życiu ...
…być na zewnątrz.
„Ponadto, o tej porze roku nie jest niczym niezwykłym, że burze tropikalne tworzą się. Milton jest jedenastym nazwanym sztormem w obecnym sezonie huraganów i piątym, który uderzył w kontynentalne Stany Zjednoczone. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w 2005 roku” – dodaje Eichmann.
Jeszcze przed sezonem pojawiały się ostrzeżenia o wyjątkowo aktywnym sezonie ze względu na wysokie temperatury wody, ale także z powodu przejścia z El Niño do La Niña.
Możemy więc mieć tylko nadzieję, że ekstremalne zjawiska pogodowe, takie jak huragan Milton czy gwałtowne burze w Szwajcarii, które już miały miejsce, nie staną się częstsze w przyszłości.
Źródło inf. i zdj.: plattformj.ch